Długo spałem. Chyba zdecydowanie za długo. Podnoszę się cały obolały i ruszam powoli przez mieszkanie. Tępy ból głowy jednak natychmiast sprowadza mnie do poziomu, opadam na dłonie, starając się na nich utrzymać. Poddaję się, po raz kolejny. Powoli osuwam ponownie w omdlenie.
Gdy mogę się znów poruszać, niemalże doczołguję się z powrotem do kanapy i sięgam do najbliższej butelki. Pusta, więc sprawdzam inne, odrzucając je po kolei. Brzdęk toczących się po podłodze butelek, i w końcu odgłos, gdy któraś rozbiła się, zadziałał na mnie dość orzeźwiająco. Na tyle, że zdołałem podnieść się i wyjść z salonu. Zatrzymałem się w drzwiach do sypialni. Spojrzałem na wygniecioną pościel, gdzie tak niedawno leżałaś. Przez tyle godzin, dni, tygodni czerpałem resztki twojego ciepła z niej. Ale znikło, wszystko. Żałośnie, nie?
Znów popadam w to zajebiste odrętwienie i człapię powoli do łóżka, aby ułożyć się na jej brzegu i zasnąć. Spać... Wiecznie. Tak jak ty. I nie budź mnie nigdy, błagam. Sama też śpij, dobranoc.
""Łzy mojego miasta gorzkie są i ciężkie,
Pamięć dni minionych wypełnia moje serce...
Łzy mojego miasta, które ze mną płacze,
-----------------------
Ból który czuję, nadzieja którą tracę. ""
(The Analogs - Łzy mojego miasta).
Budzi mnie dźwięk przekręcanego klucza w zamku. Nikt nie miał już zapasowego kompletu, pozbyłem się go dawno. Momentalnie podrywam się na nogi i po sekundzie jestem w przedpokoju. Jednak zmęczenie daje o sobie znać, powoli opadam na kolana, dalej jednak starając się trwać. Drzwi się otwierają i wiem. Po prostu. Wszystko staje się jasne, choć nie tego się spodziewałem. Dziwne uczucie. Opadają wszystkie troski i zmartwienia. Jednak coś nagle nie daje mi spokoju. Masz nieprzenikniony wyraz twarzy. Moje usta same wypowiadają słowa.
- Ale po co? Jestem zwykłym psem.
Niemal natychmiast czuję Twoją reakcję. Dłoń szybko i mocno uderza w mój policzek. Nie cofam się jednak, chcę chłonąć to ciepło. Nie zabierasz dłoni, a ja ufnie wtulam się w jej wnętrze. Wtedy słyszę Twój głos.
- Owszem jesteś. Ale jesteś Kundlem.
Uśmiecham się po raz pierwszy od dawna, ostrożnie dotykam Twojej smyczy i ciągnąc za nią, zmuszam abyś opadła na kolana. Przez moment trwamy w identycznej pozycji, nie wierząc w nic.
Ściągam Cię na podłogę, samemu upadając obok. Nieśmiała myśl podpowiada, że nie podniesiemy się z niej tak szybko. Kolejna myśl ucieka mi jednak przez usta i rozbrzmiewa spokojnym tonem:
- Twoim.
Kolejny zwykły - niezwykły dzień.
Miłego,
Paradoks.
Mru .
OdpowiedzUsuńDwa ostatnie akapity - mniam. Moja wyobraźnia pracuje.
OdpowiedzUsuń58 year-old Human Resources Assistant IV Valery Foote, hailing from Saint-Paul enjoys watching movies like Donovan's Echo and Paintball. Took a trip to Kenya Lake System in the Great Rift Valley and drives a Fox. zasoby
OdpowiedzUsuńdobry adwokat rzeszow sprawy rodzinne
OdpowiedzUsuń