List
Drogie
Pragnienia!
Życie
czasem stawia nas w takiej sytuacji, że pewnych rzeczy powinniśmy
unikać. Właśnie dlatego nie mogę na Was patrzeć, Panowie.
Zamąciło
mi w głowie wszystko to, co mi pokazaliście. Wspominając chwile
spędzone z Wami czuję jak ściska mnie w środku. Nie jest to
niestety przyjemne uczucie.
Czuję
żal, smutek i tęsknotę za każdym razem, kiedy na siebie wpadamy.
Żal, że nasza historia się kończy, choć chyba nigdy tak
naprawdę, na poważnie się nie zaczęła. Te uczucia rozsadzają
mnie od środka i kiedy patrzę na swoje życie, czuję
rozczarowanie. Chce mi się płakać i mam ochotę rzucić się w
wasze ramiona i wreszcie zacząć żyć. Jednak nie mogę. Są
sprawy, których nie porzucę. Trzyma mnie przy nich coś więcej,
niż pragnienia.
Miłość.
Ona
potrafi namącić w głowie, Panowie. Śmiem twierdzić, że jeszcze
bardziej niż Wy. Mąci, trzyma i dostarcza równie wiele bólu co
spotkania z Wami. Zrezygnować z niej nie chcę, ale i z Was Panowie
również nie.
Patrzę
na Was i nie wiem co robić. Pragnę byście zawsze byli ze mną!
Pragnę spełniać się w Waszych ramionach. Dlaczego to wszystko nie
mogłoby być choć odrobinę prostsze?
Obudziliście
we mnie te partie świadomości, które od bardzo dawna trzymałam
zamknięte pod kluczem, w najciemniejszej części duszy. Nie
dochodziło tam żadne światło, ściany były szczelne i tylko te
cholerne drzwi, spod których sączyły się Wasze cienie, jeszcze
ciemniejsze od samej piekielnej smoły.
Zagubiłam
się gdzieś pomiędzy. Pomiędzy Wami, a miłością. Odbijam się
od was jak od ścian. Wciąż obolała nie marzę o niczym, prócz
harmonii.
Początkowo
myślałam, że odnalazłam spokój. Czułam się szczęśliwa i
spełniona. Dziękowałam Bogom za dar, którym mnie obdarzyli. Były
to najszczęśliwsze dni mojego życia, a mimo to rzadko wracam do
nich pamięcią. Czuję się coraz bardziej pusta.
Zdarzają
się dni, kiedy nie myślę o tym wszystkim. Staram się pogodzić z
tym, że właśnie tak będzie wyglądać moje życie. Wyciągnąć
pozytywne wnioski i cieszyć tym, co mam. Próbuję zepchnąć Was
jeszcze głębiej niż wcześniej. Marne próby zakończone porażką.
Są też dni, kiedy całkowicie zajmujecie moje myśli. Zatracam się
w Was i marzę. Zamykam oczy i widzę jak tańczę, taka wolna, taka
szczęśliwa.
Szybko
jednak spadam na ziemię i dopada mnie rzeczywistość.
Zdradzić
pragnę coś, co pewnie i tak wiecie, jednak może najwyższa pora,
by wypowiedzieć te słowa na głos. Wstyd mi, ale przecież to
prawda. Czasem zatracam się w fantazjach. Marzę o rzeczach, o
których nie powinnam marzyć. Wyobrażam sobie siebie, wolną i w
pełni oddaną. Oddaną i zniewoloną zarazem, ale nie miłości
mojej. Są granice, których nie przekroczę i tylko to pozwala nie
czuć mi się winną.
Jestem
zmęczona. Chciałabym zasnąć i obudzić się wyzwolona.
Wolność.
To kolejne z moich pragnień. Zróbcie jej miejsce Panowie, a
tymczasem do zobaczenia.
Do
zobaczenia.
xoxo
~Erin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz