niedziela, 14 grudnia 2014

#1. LIST

List

Drogie Pragnienia!

Życie czasem stawia nas w takiej sytuacji, że pewnych rzeczy powinniśmy unikać. Właśnie dlatego nie mogę na Was patrzeć, Panowie.

Zamąciło mi w głowie wszystko to, co mi pokazaliście. Wspominając chwile spędzone z Wami czuję jak ściska mnie w środku. Nie jest to niestety przyjemne uczucie.

Czuję żal, smutek i tęsknotę za każdym razem, kiedy na siebie wpadamy. Żal, że nasza historia się kończy, choć chyba nigdy tak naprawdę, na poważnie się nie zaczęła. Te uczucia rozsadzają mnie od środka i kiedy patrzę na swoje życie, czuję rozczarowanie. Chce mi się płakać i mam ochotę rzucić się w wasze ramiona i wreszcie zacząć żyć. Jednak nie mogę. Są sprawy, których nie porzucę. Trzyma mnie przy nich coś więcej, niż pragnienia.

Miłość.

Ona potrafi namącić w głowie, Panowie. Śmiem twierdzić, że jeszcze bardziej niż Wy. Mąci, trzyma i dostarcza równie wiele bólu co spotkania z Wami. Zrezygnować z niej nie chcę, ale i z Was Panowie również nie.

Patrzę na Was i nie wiem co robić. Pragnę byście zawsze byli ze mną! Pragnę spełniać się w Waszych ramionach. Dlaczego to wszystko nie mogłoby być choć odrobinę prostsze?

Obudziliście we mnie te partie świadomości, które od bardzo dawna trzymałam zamknięte pod kluczem, w najciemniejszej części duszy. Nie dochodziło tam żadne światło, ściany były szczelne i tylko te cholerne drzwi, spod których sączyły się Wasze cienie, jeszcze ciemniejsze od samej piekielnej smoły.

Zagubiłam się gdzieś pomiędzy. Pomiędzy Wami, a miłością. Odbijam się od was jak od ścian. Wciąż obolała nie marzę o niczym, prócz harmonii.

Początkowo myślałam, że odnalazłam spokój. Czułam się szczęśliwa i spełniona. Dziękowałam Bogom za dar, którym mnie obdarzyli. Były to najszczęśliwsze dni mojego życia, a mimo to rzadko wracam do nich pamięcią. Czuję się coraz bardziej pusta.
Zdarzają się dni, kiedy nie myślę o tym wszystkim. Staram się pogodzić z tym, że właśnie tak będzie wyglądać moje życie. Wyciągnąć pozytywne wnioski i cieszyć tym, co mam. Próbuję zepchnąć Was jeszcze głębiej niż wcześniej. Marne próby zakończone porażką. Są też dni, kiedy całkowicie zajmujecie moje myśli. Zatracam się w Was i marzę. Zamykam oczy i widzę jak tańczę, taka wolna, taka szczęśliwa.
Szybko jednak spadam na ziemię i dopada mnie rzeczywistość.


Zdradzić pragnę coś, co pewnie i tak wiecie, jednak może najwyższa pora, by wypowiedzieć te słowa na głos. Wstyd mi, ale przecież to prawda. Czasem zatracam się w fantazjach. Marzę o rzeczach, o których nie powinnam marzyć. Wyobrażam sobie siebie, wolną i w pełni oddaną. Oddaną i zniewoloną zarazem, ale nie miłości mojej. Są granice, których nie przekroczę i tylko to pozwala nie czuć mi się winną.

Jestem zmęczona. Chciałabym zasnąć i obudzić się wyzwolona.
Wolność. To kolejne z moich pragnień. Zróbcie jej miejsce Panowie, a tymczasem do zobaczenia.
Do zobaczenia.


xoxo


~Erin