Co spojrzę wstecz, okropna czarna plama.
Co spojrzę przed się, twardy, zimny głaz.
Czułem powołanie w życiu swoim na księdza, albo na żołnierza.
i poznałem, poznałem, że ni ten ani tamten
nie ma już, czego bronić.
Byłem Faustem i byłem Prometeuszem,
porównywałem pyłek wiedzy,
z wszechświatową górą tajemnicy.
I wydzierałem ogień niebu,
aby go nieść swoim braciom.
I ten ogień okazał się robaczkiem świętojańskim,
który świeci nie oświecając i pali się nie rozpalając.
A serce moje, które opłukiwało całą ziemię
szukając nieznajomej i nie znalazło jej.
Porwawszy gołębice wylało świętą
niewinną krew - narzędziem ułomnienia,
które nawet o pomstę wołać nie może.
A kiedym przyzywał do boju
wszystkie legiony żywych
pod hasłem, "kto w Boga wierzy",
poznałem wówczas
przy oślepiającym świetle prawdy,
że w głębi ochnistrantku wszechżycia leży zbrodnia
i ostatni sztandar swój spalić muszę.
Tak więc jestem teraz żywy bez życia,
tęskny bez tęsknoty i błądzący bez błędu.
Okręt mój nie mając kompasu ani steru, płynie w nieznaną dal.
Wiec niech się wypełni miara mojej pustyni.
Porzucę ten świat, którego intrygi nie są dość zabawne,
ani cierpienia dość małe, aby utrzymać swe łzy.
Zamknę się w pięknym książęcym grobie moich przodków.
A może, może odkryje nowy świat swojej duszy,
którego przeczucie zjawia mi się z nieodpartą siłą,
ową metafizyczną stroną duszy,
którą widzę we snach swoich, a zapominam na jawie.
I tak może mi się uda zwiedzić drugą połowę księżyca,
wiecznie zakrytą dla ziemskiej świadomości.
Oto jest dzień jasny, słoneczny, ale cóż to znaczy,
moja dusza ma swoje własne światło,
i swoje własne od słońca niezależne ciemności.
Pójdźmy stąd, bo dla tego, który mierzył kulą we własne serce,
nie ma ani dziś, ani jutro, ani tu, ani tam.
Tylko niezmierzone królestwa myśli
zamknięte w łupinie orzecha.
Fragment powieści Tadeusza Micińskiego (Mene Mene Thekel Upharisim...)
zawarty w utworze Delirium Tremens
(od 3:45)
Tylko tyle. Dla mnie: "aż tyle".
Szykuje się kolejny tekst, poniekąd na życzenie.
Rudzielcu, ogarnij się, poproszę.
Paradoks.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz